Przyczyny awarii reaktora w Czarnobylu

Prypeć, rok 1986 i Czarnobylska Elektrownia Jądrowa. 26 kwietnia w reaktorze numer 4 doszło do wypadku jądrowego, którego skutki są odczuwalne do dzisiaj. Uszkodzony reaktor wyemitował wielką radioaktywną chmurę, która rozprzestrzeniła się
po całej Europie. Uważa się to za największą w historii katastrofę energetyki jądrowej i jedną z większych katastrof przemysłowych w XX wieku. 

Pierwszy błąd został popełniony już przy samym projekcie reaktora, a dokładnie systemu wyłączania. Pręty sterujące wpuszczano przez otwory w górnej pokrywie. W pozycji podniesionej, znajdujące się w otworach pręty byłyby "hamulcami", które pochłaniałyby neutrony. To spowodowało skokowy wzrost mocy. Większość prętów została wcześniej uniesiona, a przy rdzeniu pozostało ich możliwe, że 15 lub mniej. Wynika z tego, że opuszczono nagle prawie 200 prętów. Ze względów budżetowych na końcach prętów bezpieczeństwa umieszczono części z grafitu, które jak widać nie zadziałały do końca jak powinny. Przyniosły odwrotny skutek. Ich zadaniem było schładzanie całego systemu, jednak w sytuacji kryzysowej zaczęły rozgrzewać wszystko dwa razy bardziej. Reaktory budowane na terenie ZSRR nie spełniały odpowiednich kryteriów bezpieczeństwa tak jak te w Stanach czy Europie. Zwykle elektrownie na całym świecie posiadały obudowy bezpieczeństwa, które miały przypominać potężne betonowe kopuły, chroniące resztę świata przed ewentualnymi nieszczęściami. Oczywiście czarnobylska elektrownia takiej nie posiadała, ponieważ w zapisach powiedziano, że jeżeli elektrownia udowodni, że taka obudowa jest zbędna, nikt nie widzi potrzeby tworzenia czegoś takiego. Potrzeba pewnie była, ale ta elektrownia rządziła się własnymi prawami. 

W reaktorze występowało również ciekawe zjawisko dodatniej reaktywności temperaturowej. Zamysł wody chłodzącej, czyli drugiego obok grafitu moderatora. Właśnie ta chłodna woda wymieszana z parą wodną jest odpowiednim moderatorem, który ma przyspieszać całą tę reakcję. Kiedy temperatura nagle wzrasta, para traci swoje właściwości moderatora, a reakcja powinna definitywnie zwolnić, ale nie tym razem. 

Błędem mogła być również praca dosyć małego zespołu jak na taki ośrodek. Projektu nikt nie konsultował i nie kontrolował, wszystko podlegało odpowiedniej tajności, pewnie ze względu na jego wojskowe zastosowania. Oficjalną wersją jest naruszenie zasad bezpieczeństwa przez obsługę reaktora. Nadzorujący Anatolij Diatłow na czele oraz kierownictwo elektrowni zostali uznani za winnych tego wybuchu. Diatłow, który jako jeden z nielicznych dożył końca rozprawy, dostał wyrok 10 lat więzienia. Niestety przez jego stan zdrowotny, spowodowany mocnym napromieniowaniem, zmarł.  

Powodów jest parę. To byli tylko ludzie, każdy może popełnić błąd, ale czy to nie chęć władzy udowodnienia czegoś doprowadziła do tej okropnej katastrofy? Może jednak lepiej będzie pozostać przy pewnej przyczynie, czyli wielu usterkom i niedopatrzeniom. 
NM

Brak komentarzy:

Obsługiwane przez usługę Blogger.