,,Księżycem sen srebrny płynie…”, czyli kilka lifehacków na lepszy sen moim okiem ;)
Nie ma się czym chwalić, ale nie będę ukrywać, że temat ten nasunął mi się w kolejną nieprzespaną noc. Mówiąc szczerze, jestem osobą, której takie bezsenne noce nie przeszkadzają specjalnie bardzo. Zdążyłam się już przyzwyczaić. Może (i nawet łatwiej) przyjemniej funkcjonuje mi się nocą. Cisza, spokój i czasem tylko światło księżyca wpadające przez delikatnie odsłonięte okno. Jest w tym coś urzekającego. Jednak gdy wiem, że następnego dnia mam do załatwienia sporo spraw, a na zegarku wciąż widzę tylko przesuwające się wskazówki skracające czas na odpoczynek, nie jest tak przyjemnie. No i wiadomo, że na dłuższą metę takie braki snu nie są też zdrowe. Ale żeby nie faszerować się od razu jakimiś tabletkami od lekarza, czy, co gorsza, poleconymi od koleżanki, można spróbować czegoś mniej obciążającego wątrobę i wszystkie inne organy.
Regularność to podstawa. I tak, wiem, wszyscy zawsze o tym trąbią, a my nie zawsze mamy możliwość położyć się o tej załóżmy 22 i spać do 7 (marzenia…). Praca, szkoła, ogólnie rzecz biorąc obowiązki często nam na to nie pozwalają. A co dopiero, gdy dojdzie do tego bezsenność, która jest naszym głównym problemem. Krótko mówiąc: kolejna noc z głowy. I szczerze mówiąc, nie polecam, bo i tak nie wyjdzie - wiem z doświadczenia. Więc przejdźmy dalej.
Zdrowa dieta
Mamo, tato - nie jem tego i tego, bo chcę móc spać. Po osiemnastej zero posiłków. W ciągu dnia warzywka, owocki i inne zdrowe przekąski. Żeby sprostować - nie wyśmiewam tego. Nawet podziwiam, że ludzie są w stanie przejść na dietę tylko ze względu na komfort snu. Jeśli chodzi o mnie, to, tak jak już wspomniałam, mogę tylko podziwiać, bo moja dieta ogranicza się do 2 max 3 posiłków dziennie. Ja po prostu nie jadam. Dlatego z mojej strony to również zostawiam bez polecenia, jednak jeśli ktoś się skusi, to bardzo chętnie posłucham, jak mu poszło ;)
Chłodne powietrze w pokoju
Kochani i kochane - jesteśmy w domu (i to dosłownie)! W końcu rada, którą praktykuję i ze spokojem w sercu mogę polecić. Ostatnio praktycznie codziennie wietrzę moją sypialnię. Czasem nawet zdarza mi się zasnąć przy otwartym oknie. A skoro mi się to udaje, to najwyraźniej rada pierwsza klasa. Według mnie miło może nie tyle poczuć trochę świeżego powietrza w swoim pokoju, co usłyszeć śpiew ptaków i szum drzew. Oczywiście jeśli mieszka się w umiarkowanie spokojnej okolicy. Jeśli mieszkanko znajduje się gdzieś w środku miasta, tuż przy ruchliwej ulicy, to faktycznie - odrobina świeżego powietrza wpadająca przez otwarte okno jest wystarczającym argumentem, żeby z tego skorzystać.
99, 98, 97…
Dorzucę coś, co kiedyś znalazłam i sobie przywłaszczyłam, bo niekiedy pomaga. Liczenie od tyłu, w dół, zwał jak zwał. Po prostu, gdy nie możemy zasnąć, a wszystkie inne możliwości zawiodły, zacznijmy liczyć od 99 do 0. Może pomaga ze względu na to, jak nudne czy w ogóle idiotyczne jest to zajęcie. Ale, jak to mówią, jeśli coś jest głupie, ale działa, to nie jest głupie. Więc może warto się pokusić i przekonać na własnej skórze? 99, 98, 97, 96, 95… (dobranoc)
GK
Brak komentarzy: